13 lutego 2010

Star Trek (1979)


Star Trek

(1979) reż. Robert Wise
Tak, to ten sam pierwszy pełnometrażowy Star Trek, w 10 lat po ostatnim odcinku pierwszego serialu aktorskiego pod tym samym tytułem. Wydaje mi się, że kiedyś go już widziałem, ale musiało to być bardzo dawno temu, gdyż niewiele z niego pamiętałem. Reżyserii podjął się wówczas sam Robert Wise, który zaczynał od współpracy z wielkim Orsonem Wellesem przy "Wspaniałości Ambersonów" (Orson podobno użyczył głosu do trailera Star Treka), aby później zrobić między innymi "Porywacza ciał", "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia", "West Side Story" czy "Tajemnicę Andromedy". Zasiadając do obejrzenia filmu spodziewałem się, że legenda nie obroni się po tylu latach, że trochę się pośmieję niczym podczas oglądania co gorszych filmów sci-fi z lat pięćdziesiątych. Nie do końca tak się stało. Wprawdzie aktorstwo Williama Shatnera nie błyszczy, jego wielce zadumane miny i patetyczne kwestie wypowiadane z pełną powagą i zaangażowaniem mogą dzisiaj śmieszyć (w zasadzie powinny i w tamtych czasach), ale historia kryjąca się za tym wszystkim nadal budzi niemałe zainteresowanie. Klimat i tajemnica budowane są nad wyraz umiejętnie. Wizualizacje, efekty specjalne nie budzą zastrzeżeń i dziś, mimo upływu lat. Produkcja nie tylko rozrywkowa, ale i niosąca ze sobą małe co nieco miodku dla misiów. Wprawdzie jest to filozofia (w tej formie i na tym poziomie skomplikowania) na poziomie nastolatka, niemniej jednak zawarty wątek problematyki sztucznej inteligencji i definicji życia jest dodatkowym atutem. Stare wygi będą wolały oczywiście "Ghost in the Shell" i "Łowcę Androidów". Należy pamiętać także, że atutu tego nie miała żadna część sagi "Gwiezdnych Wojen", co czyni Star Treka mniej odmóżdżoną rozrywką, a zatem lepszą. Rzekłbym, że film niezły i dałbym aż sześć (samemu będąc zaskoczonym swoją oceną), ale przeogromny sentyment i osobiste podejście popychają mnie skutecznie w kierunku siódemki. Jednak warto było odkurzyć tę produkcję.

Ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. "Star Trek" chyba w ogóle się nie starzeje. :) Był na tyle nowatorskim podejściem do sci-fi, że obecnie - mimo słabizny efektów (no jak na dzisiejsze standardy te efekty nie są zbyt wypasione, "Avatar" to to nie jest ;) ), patosu dialogów i niemal teatralnej gry Shatnera - nadal z przyjemnością można oglądać zarówno filmy, jak i serial: z najstarszą serią włącznie.;)
    Vamphra uwielbia "Star Treka". ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie trawie science-fiction. Nigdy nie lubiłam i chyba już nie polubię. Oglądałam kiedyś kilka odcinków, ale to zdecydowanie nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń