16 września 2010

Demon's Souls

Moja pierwsza zakupiona pudełkowa gra na PlayStation 3. Podirytowany starszymi grami RPG i ich poziomem trudności, często na żenująco niskim poziomie, mimo obaw postanowiłem jednak kupić tak zachwalaną Demon's Souls (tym bardziej, że niedawno staniała z około 250 do 180 zł).
Przechodziłem niejednego RPGa, przy czym faktyczną trudność sprawiali mi jedynie Ci najstarsi przedstawiciele gatunku cRPG, jak Dungeon Master czy Betrayal at Krondor. Dzisiaj myślę, że sprawiały mi trudność głównie dlatego, że grając w nie byłem jeszcze nieopierzonym młodzikiem, żeby nie powiedzieć, że gówniarzem. Na konsolach jako taką trudność potrafiły sprawić Valkyrie Profile na wysokim poziomie trudności, swoje momenty trudniejsze miały Saga Frontier 2 czy Final Fantasy Tactics (do momentu uzyskania Orlandu, później było na tyle łatwo, że zamiast całej drużyny do walki można było wystawiać jedną postać). Niektóre gry bardzo dużo traciły ze względu na zbyt niski poziom trudności, jak fantastyczne Vagrant Story, z genialnym systemem rozgrywki i exploitem dzięki któremu można było przy pierwszym przechodzeniu gry pokonywać najstraszniejszych bossów kilkoma pacnięciami. Szali goryczy dopełniła gra, którą kupiłem w dystrybucji cyfrowej, prequel jednej z moich ulubionych strategii RPG z PSXa, Vandal Hearts: Flames of Judgement. Ta gra, o której postaram rozpisać się szerzej przy innej okazji, ostatecznie przekonała mnie: bierz Demon's Souls i się dłużej nie zastanawiaj.

Jaki zatem jest Demon's Souls? Zgodnie z oczekiwaniami - trudny. Na początku wydał mi się diabelnie trudny. Gdy tylko wyściubiłem nosa z tutoriala trafiłem na dużego Pana trzykrotnie wyższego i szerszego od mojej postaci, który wymachiwał wielką maczugą. Po trzech unikach i odrobinie naparzania w niemiłego stwora pacnął mnie raz i oczywiście zginąłem. Ale to nie koniec. W tej grze śmierć nie oznacza końca. Po śmierci trafiasz do Nexusa, który jest czymś w rodzaju odpowiednika miasta z Diablo. Bezpieczne miejsce, gdzie można się uzbroić, uleczyć, wydać dusze. No właśnie, za pokonanie każdego stwora otrzymuje się tak zwane dusze. Jest to waluta potrzebna dosłownie do wszystkiego. I, zgodnie z przewidywaniami, zdobywa się ją ciężko, w stosunkowo niewielkich ilościach, a ceny nas nie rozpieszczają (o czym właśnie przekonuje się moja dziewczyna młócąc w kółko te same stwory, aby przygotować moją postać do walki z kolejnym demonem).

Kiedy kupowałem grę wciąż nie rozumiałem. Myślałem - jak eRPeG tego typu w ogóle może może sprawiać trudność? Gdy przeciwnicy są zbyt mocni - wracasz i młócisz słabszych, pakujesz postać i idziesz dalej. A jak się nie da, to zawsze pozostaje metoda save-load. Pomyliłem się. Młócenie, przynajmniej na początku gry, nic w zasadzie nie daje. Na początku nie ma za bardzo nawet co kupić za te dusze, prawdziwe wydatki zaczynają się gdy wchodzi upgrade broni (wymagający kamieni, które pojawiają się nieco dalej) i rozwój cech (jeszcze dalej), kupno czarów i cudów. Zatem na samym początku jesteś skazany na swoje umiejętności i przedmioty, które zdobywasz (bo dusze można łatwo stracić jeśli po śmierci nie uda Ci się ponownie dotrzeć do miejsca, w którym zginąłeś). A metoda save-load? Jedyną metodą save'owania stanu gry w Demon's Souls jest autosave. A ten następuje sporadycznie samoistnie oraz w miejscach podejmowania przez gracza wiążących decyzji. Teoretycznie można próbować oszukiwać ten system wyłączając grę tuż tuż po śmierci. W praktyce śmierć przychodzi zbyt szybko i nagle, a wyłączenie w tym momencie może spowodować utratę lub błędy w sejwie. Wolałem nie ryzykować i co istotne, nie psuć sobie zabawy.

Ponadto w grze jest wiele odnóg. Ja, gdy już po jakichś piętnastu razach znałem początek na pamięć, po dojściu do jednego miejsca uparcie próbowałem pójść drogą, na której stał przeciwnik zdecydowanie silniejszy ode mnie. Około dwadzieścia kolejnych prób skutecznie zniechęciło mnie do dalszego parcia tą ścieżką. Co bardzo istotne - ta gra jest sprawiedliwa. To nie jest tak, że gracz umierając czuje się oszukany przez poziom trudności, że zaczyna podejrzewać, że przeciwnicy są poza zasięgiem, a konsola zwyczajnie oszukuje. Ta gra uświadamia, że to Ty, drogi graczu, jesteś leszcz i lamer i że giniesz na własne życzenie. Uczy pokory przed każdym napotkanym wrogiem, a zwiedzanie nowych terenów odbywa się zawsze w niepokoju (szczególnie jeśli dzierży się wówczas sporo nastukanych dusz). Mogę śmiało powiedzieć, że to chyba pierwsza gra, która traktuje gracza w sposób dorosły.

Demon's Souls po prostu wciąga swoim poziomem trudności, klimatem, systemem rozgrywki. Czy ma jakieś wady? No niestety, choć fabuła jest nakreślona, a klimacik jest niewąski, to nadal jest to jedynie hack&slash. Czyli wyjście, walka, powrót do Nexusa. Pod koniec boss (demon) i dalej. Jeżeli w Diablo was to nie nudziło, to tutaj z pewnością również nie będzie, bo jest nawet ciekawiej. Mi to odpowiada nawet bardzo, bo po prostu lubię dużo walki, statystyk, cyferek w grach RPG. Plus ciekawie zbudowany system multiplayer, gdzie gracze zostawiają sobie wzajemnie wiadomości, mogą obejrzeć czyjąś śmierć w danym miejscu, a nawet wejść do czyjegoś świata i walczyć wspólnie. Są ludzie, którym nie spodoba się brak rozbudowanego systemu rozmów, gry nie da się przegadać, jak np. w Planescape Torment.

Istotnym błędem jest fakt, że animacja potrafi czasami chrupnąć w określonych miejscach. Spotkałem do tej pory dwa takie i zdecydowanie nie wynikały one z możliwości graficznych konsoli, a raczej z jakichś niedoróbek w kodzie. Solidna wada animacji trafiła mi się w kopalni, gdzie chrupało dopóki wszystkie podziemne larwy nie wylazły na powierzchnię. Później to samo miejsce, choć na ekranie widać było zdecydowanie więcej elementów, działało w pełni płynnie. Przy kolejnych odwiedzinach tej samej lokacji również wszystko brykało i pomykało jako trzeba. Niemniej jednak - zgrzyty mogą się zdarzyć, choć rzadkie, to bywają solidne.

Podsumowując: pożeracz duszy. Siedząc w domu ma się ochotę tylko grać, wychodząc z domu myśli się o grze, w nocy przyśnić się może gra. Dziewczyna oznajmiła mi, ku mojemu zaskoczeniu, że woli oglądać jak gram w Demon's Souls niż obejrzeć jakiś film. Pierwszy mój zakup pudełkowej gry na PS3 (to uczucie rozpakowania z folii, ten zapach świeżego druku instrukcji... mmm) uznaję za udany, a płytka od momentu rozpakowania gry i włożenia jej do konsoli wciąż jej jeszcze ani razu nie opuściła. Zapewne w końcu mi się znudzi, jak to bywa z grami hack&slash, pytanie tylko kiedy. Gdy widzę ile jeszcze mam do odkrycia, a po około 30 godzinach gry mam raptem ze trzy słabe trofea, to czuję się jakbym patrzał w kosmos nocą na wsi, gdzie światła miast nie przysłaniają tak bardzo nieba.

Moja ocena: 9/10

14 września 2010

Powrót

Witam ponownie.

Po dłuższym czasie niebytu powoli aczkolwiek skutecznie wracam do pisania bloga. A jest o czym pisać. Myślę, że uda mi się opisać perypetie z pracy na stanowisku konsultanta biura numerów TP, co mi się przytrafiło na drodze życia. Myślę, że uda mi się opisać po krótce filmy kinowe i nie tylko, które miałem przyjemność (czasami wątpliwą) obejrzeć. W tym Shrek Forever, Toy Story 3, Incepcja czy Niezniszczalni i na bieżąco parę innych nowości. Najistotniejszy nowy content, który planuję to minirecenzje gier na PlayStation 3, które kupiłem lub pożyczyłem i przy których wolne wieczory spędzam. Kupiłem częściowo pod wpływem impulsu, co przypłaciłem odrobiną głodowania i koniecznością żerowania na jedzeniu u rodziców i u dziewczyny, ale warto było. Dziewczyna o konsolę bywa zazdrosna, narzeka że nie ma dla niej gier (nie przypadło jej do gustu nawet Little Big Planet, ale argumenty jakie miała muszę w pełni poprzeć), a jednak, gdy nikt nie patrzy, nagle okazuje się, że w wolnej chwili nabijała pierwsze dany w Tekkenie 6 albo dusze w Demon's Souls, a także przeszła spory kawałek The Secret of the Monkey Island.
Opiszę w miarę możliwości gry, które przejdę. Obecnie ukończyłem już Tekkena 6 (100% trofeów), Uncharted, God of War (jedynkę z kolekcji), Metal Gear Solid 4 oraz z PSN remake The Secret of Monkey Island oraz prequel słynnej serii z PSXa w postaci Vandal Hearts. W praniu są Demon's Souls (wciąż oderwać się nie mogę, a tekst już powstał przed ukończeniem gry), Uncharted 2, God of War 2 i 3, Little Big Planet i może Ratchet & Clank Total Destuction. Planuję kupno PES 2011 i Gran Turismo 5.
Rysunków w najbliższym czasie nie przewiduję. Wiersze raczej również nie, chyba że nastąpi nagły napad weny. Wstępnie planuję również sporadyczne wizyty w innych przybytkach kulturalnych, jak teatr. A jak już nie będzie o czym pisać, to zabiorę się za jakieś recenzje przepisów kulinarnych.
Howgh.