6 stycznia 2010

Powstanie styczniowe

Najpierw należy się kilka słów wyjaśnienia na temat powstania tego bloga.
Blog powstał zainspirowany inicjatywą Justyny, która to swoją twórczość zaczęła zamieszczać na własnym blogu rezygnując z digarta. Sam nie jestem tak niezadowolony z portali, na których zamieszczam swoją twórczość, jednak pozostawiają one pewien niedosyt.


Na stronie japolaka najzwyczajniej w świecie nie mogę liczyć na jakiekolwiek komentarze głównie ze względu na niedoskonałość silnika, na którym stoi strona. Poza tym popularność japolaka póki co nie zatrważa, więcej wejść mam na swoim chomiku.
Na Orodlinie aktywność znacznie spadła i tam również na szerszy odbiór liczyć nie można.
Ponadto każdy serwis zajmuje się jedną, konkretną tematyką, nadaje swój charakter i tym samym wychowuje specyficzną grupę sympatyków, która niekoniecznie musi być kompatybilna z każdym zamieszczającym swoje prace twórcą.
Na poemie zamieszczenie wiersza, który zawiera rymy, napisanie prostej bajki albo tekstu pół-żartem bądź w stylistyce tekstu piosenki równa się w większości przypadków z przylepieniem łatki braku jakiegokolwiek wyczucia artyzmu. W końcu teraz wiersz powinien odzwierciedlać duszę autora (obowiązkowo tajemniczo mroczną) i w żadnym wypadku nie może zawierać rymów, a najlepiej jeszcze żeby zawierał liczne wielokropki, kilka artystycznych enterów tu i ówdzie i obowiązkowo chociaż jeden wers musi być jednowyrazowy, co ma wprawiać w większą zadumę i pogłębiać awangardowość.

Niestety, pomysł założenia bloga ma również swoje strony ujemne.
Po pierwsze i najważniejsze, może łatwo utonąć w morzu blogasków. I co gorsza, możliwe że będzie na to zasługiwał.
Po drugie, twórczość tutaj prezentowana będzie w zasadzie ciągle rozwijającym się śmietniskiem wszystkiego. Czyli moich tekstów wszelkiej maści (łącznie z tymi niedokończonymi, do których być może już nigdy nie wrócę), rysunków, szkiców i co jeszcze technika pozwoli mi tu zamieścić. A to sprawić może, że nie będzie łatwo o stałych czytelników, którzy z natury wolą przynajmniej wiedzieć jakiej zawartości mogą się spodziewać po stronie, którą odwiedzają, a przynajmniej do określenia poziomu prac zamieszczanych na stronie. A tutaj figa. Czasami dopieszczony tekst, dopracowana grafika, innym razem jakiś szkic nabazgrany na chusteczce albo tekst pisany na kolanie.
W tonach grafomanii wszystko jest w stanie utonąć.

Tyle słowem wstępu. Zapraszam do częstych odwiedzin. Jak dobrze pójdzie, to aktualizacja może się odbywać każdego dnia. Dobrze pójdzie = będę miał dostęp do internetu, swoich prac, coś nowego będę tworzył, ktoś będzie komentował i przeglądał (muszę czuć, że nie piszę sam do siebie, sam do siebie to mogę w myślach pogadać, nie potrzebuję do tego bloga), że zdrowie i czas mi na to pozwolą, a herbata nie przestanie mi smakować.
A świat wokół ostatnio wybitnie dziwaczeje, nigdy nie wiadomo co się zdarzyć może.

1 komentarz:

  1. Ja na pewno będę zaglądać tudzież czasem komentować :) Normalnie czuję się zaszczycona, że ktoś idzie w moje ślady. I nawet szablon ten sam :D

    OdpowiedzUsuń