21 maja 2012

Growy twitter cz. 1

Podróż
platforma: PlayStation 3

Podróż to gra wyjątkowa pod każdym względem. Spłodzona przez artystów z thatgamecompany, autorów równie niekonwencjonalnych „flOw” oraz „Flower”. Tak, z pełną odpowiedzialnością mogę ich nazwać „artystami”, bo to gra artystyczna. W przeciwieństwie do ich poprzednich projektów, tutaj kontrola ruchowa nie odgrywa już tak znaczącej roli, co cieszy przy nieprecyzyjnym Sixaxisie. Nie znajdziecie tutaj żadnych menusów, statystyk, cyfr, liczb ani nawet słów. Cały ciężar przyjmuje na klatę strona wizualna i dźwiękowa. Grafika jest na najwyższym możliwym poziomie, co w przypadku gry dostępnej w dystrybucji cyfrowej nie zdarza się często. Piasek i śnieg robią wrażenie podobne, a może i lepsze od znanego z serii Uncharted. Strona dźwiękowa aktywnie reaguje na poczynania gracza i stanowi bardzo istotny element w budowaniu klimatu i w kreowaniu wrażeń i doznań towarzyszących „Podróży”. A tych ostatnich jest tu pod dostatkiem i to one są głównym celem gry.
Niestety, jak na grę kosztującą 47 zł oczekiwałbym podróży dłuższej niż 2 godziny. Wraca się do tego tytułu z przyjemnością, ale pozostaje pewien niedosyt.

Ocena: 9/10

Mortal Kombat
platforma: PlayStation 3

A właściwie Mortal Kombat 9. Skusiłem się na kupno wydania Komplete Edition ze wszystkimi postaciami DLC i od razu przyznam – nie żałuję (jest Freddy Krueger!). Gra serwuje godny powrót do korzeni i oferuje masę trybów oraz nagród do odblokowania. Niestety, w większości odblokowują się artworki, czasem jakiś strój czy ujawnienie dodatkowego Fatality. Mimo to dodatek ten motywuje do rozgrywki. Tryb Story oferuje naprawdę długą i wyczerpującą linię fabularną przedstawiającą pierwsze 3 odsłony turnieju. Nie jest to tylko kalka starych Mortali w nowej oprawie. Dostajemy ataki specjalne (w tym genialne X-Ray, czyli brutalne kombo z dokładnie widocznym łamaniem kości w zwolnionym tempie), dostajemy rozbudowany tryb Challenge, dostajemy grę w Tag-teamie, Testy i oczywiście klasyczny Arcade oraz multiplayer bez Online Passa. Poziom trudności jest doskonale wyważony (rzucałem padem podczas ostatniej walki w Story Mode). Czego więcej do szczęścia trzeba?
Mam tylko jedno zastrzeżenie – co się stało z digitalizowaną grafiką? Gębofony wojowników wyglądają co najwyżej „tak sobie”.
W rozgrywce to oczywiście nie przeszkadza. Jest to bez wątpienia najlepsza część cyklu (tak, lepsza nawet od jedynki i dwójki) i bijatyka warta swej ceny.

Ocena: 8/10

Duke Nukem Forever
platforma: PlayStation 3

Gra, która obrosła w legendę z powodu czasu produkcji. Przyznam, że nie wierzyłem w to, że kiedykolwiek się ukaże. Obiecałem sobie wtedy, że jeżeli gra faktycznie wyjdzie, z pewnością oryginał będzie stał na mojej półce. Choćby gra miała być totalnym dnem – to warto, dla potomnych. I stało się. Żarcik z „pożycz kasę, oddam jak wyjdzie Duke Nukem Forever” już stracił przydatność do spożycia.
Gra została ostro objechana przez krytykę. Co dziwne – zapowiedzi z optymizmem odnosiły się do elementów, które później w recenzjach wytykano jako największe wady. A jak ma się to do rzeczywistości?
Grafika faktycznie nie jest na poziomie najnowszych „dzieł” gatunku, ale nie jest źle. Wygląda schludnie, jest zrozumiała. Nie mam na co narzekać.
Całość rozgrywki jest mocno urozmaicona i to jest jej największą siłą. Nie wystarczy przeć przed siebie i walić do świń z shotguna (choć tego też mamy tu pod dostatkiem). Trzeba czasami ruszyć mózgownicą. Nie ma żadnych podpowiedzi, nikt nas tu za rączkę nie poprowadzi. Albo zorientujesz się co musisz zrobić albo utkniesz.
Będzie nam dane nawet pojeździć Monter Truckiem, pokierować samochodem-zabawką, pograć w pinballa czy w cymbergaja. Zagadki nie są skomplikowane, ale wymagają odrobiny pomyślunku. Warto poświęcić także chwilę zadaniom pobocznym, pobawić się nieco. Za pierwsze wykonanie czynności specjalnych podbijamy sobie pasek życia (zwany „Ego”, ale jak zwał, tak zwał).
Malkontenci narzekali mocno na ograniczenie posiadania maksimum dwóch broni przy sobie. Szczerze – mi w ogóle to nie przeszkadzało. Broni jest pod dostatkiem, amunicji zazwyczaj też. Przechodziłem grę na „normalu” i czułem lekki opór, ale obeszło się bez rwania włosów z głowy. Poziom trudności został dobrze wyważony.
Po włączeniu gry wszystkie inne (włącznie ze Skyrim) poszły tymczasowo w odstawkę do czasu, gdy ukończyłem DNF. To o czymś świadczy. Przechodzi się tę grę z niekłamaną przyjemnością, kampania jest długa biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, nie nudzi, feeling Duke'a został w pełni zachowany. Po przejściu można pobawić się nieco odschoolowym multiplayerem, którego polubią fani Quake'a 3.
W tej chwili DNF można kupić już w granicach 50zł i w takiej cenie naprawdę warto. Come get some!

Ocena: 7/10