27 stycznia 2010

Opowiadanie z profilu odc. 3

Był środek nocy. Padał deszcz. Błotnistą drogą w lesie szły dwie postaci. Jedna niska, brodata, druga postać wyższa, z plecakiem.
- Jestem głodny - powiedział krasnolud zawiedzionym głosem.
Człowiek zignorował tą uwagę.
- Daleko jeszcze do tego twojego znajomego maga? - zapytał krasnolud
- No, jeszcze raz tyle co przeszliśmy.
- Mówiłeś to samo pół godziny temu.
- Naprawdę? Nie przypominam sobie - powiedział człowiek, po czym dodał - Może gdyby nie te twoje krótkie nóżki, to doszlibyśmy dwa razy szybciej.
- Może gdyby nie te twoje kłótnie, to nie spaliłaby się moja kolacja. Głodny wolniej idę, a nie powiesz mi że ten kawałek węgla, który został z mojej kiełbaski był dobrym posiłkiem.
- Spójrz na to z dobrej strony. Nie będziesz miał rozwolnienia. - pocieszył go człowiek.
Krasnolud zrobił kwaśną minę. Po chwili wypełnionej jedynie chlupotem kroków człowiek odezwał się:
- Poza tym jak miałeś zamiar najeść się jedną kiełbaską?
- Miałem przygotowany zapas w piwniczce, ale jakiś idiota wyciągnął mnie z domu zanim zdążyłem sobie coś przyrządzić.
Tym razem człowiek zrobił kwaśną minę.
Resztę drogi przebyli w milczeniu.
Mag mieszkał w dość niewysokiej, szerokiej wieżyczce zbudowanej z kamienia. Drzwi były z drewna, a kołatka z mosiądzu, jeżeli kogoś interesują takie detale. A jeśli chodzi o wycieraczkę, to...
- No pukaj, czego sterczysz? Nie czas na modlitwę! - pogonił człowieka krasnolud.
Człowiek użył kołatki (mosiężnej, z takimi ładnymi wzorkami w kwiatki). Drzwi otworzyły się, a oczom ich ukazał się (nie, nie las krzyży) mag. A właściwie, to...
- Czarownica! - wrzasnął krasnolud. Istotnie, magiem była kobieta, elfka, której uśmiech szybko ustąpił miejsca powadze z nutką groźby.
- Przepraszam Cię, moja droga, za brak ogłady mojego przyjaciela - powiedział czule człowiek - Czasami ma niewyparzony język.
Krasnolud zmarszczył brwi, po czym rzekł podejrzliwie:
- Czy was przypadkiem nie powinno się palić na stosie?




Publikuj    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz