5 listopada 2013

Żurek (2003)


Żurek

(2003) reż. Ryszard Brylski
Dawno, dawno temu z dziewczyną dotknął nas problem natury dość pospolitej. Nie mogliśmy się pogodzić – jaki film będziemy dziś oglądali? Ja chciałem jej pokazać „Psychozę” Hitchcocka, „Obcego”, „Terminatora”, same wybitne dzieła. Ona z kolei chciała oglądać romanse i komedie (najlepiej romantyczne). W końcu wydawać by się mogło, że doszliśmy do wspólnego rozwiązania. Każdy zapisał 30 tytułów filmów na karteczkach, a te zaklejone wrzuciliśmy do pojemnika. Po ponad roku żadne z nas już nie pamięta co tam jeszcze może być w tym pojemniczku. Ostatni tytuł, który pamiętało którekolwiek z nas został już wylosowany i był nim właśnie „Żurek” Ryszarda Brylskiego.

„Żurek” jest adaptacją prozy Olgi Tokarczuk. I tutaj pojawia się pierwszy kłopot. Otóż mogę potwierdzić zgodność fabuły z jakąkolwiek prozą Olgi tylko w jednej, krótkiej scenie. Cała reszta wygląda albo na dopisaną przez scenarzystów, albo wyjętą z czegoś z zupełnie innej beczki. Wszystko wskazuje jednak na to, że rozbudowano tutaj krótkie, nawet zabawne opowiadanie do niemożebnych proporcji. I co gorsza, sielankowość tej sceny na przestrzeni całego filmu znika. Sprawia to, że mamy bardzo ponury, smutny film z jedną pozytywną sceną. Zakończenie, choć na swój sposób można je nazwać pozytywnym, dla mnie jest bardziej nadmuchane patosem. I nie szkodzi, że przez cały film dokładano nam kawałeczki tego, co złożyło się na zakończenie, i tak nie uwierzyłem.

A wielka to szkoda, bo role (a w szczególności ta Katarzyny Figury) zostały zagrane niezwykle wiarygodnie i naprawdę na najwyższym poziomie. Niezależnie od tego, czy to rola drugoplanowa czy to zgraja dzieci, czy na chwilę pokazany tylko dorosły facet, zawsze w wypowiadane słowa i wykonywane akcje wierzyłem bez zająknięcia.

Gdzieś w nagromadzeniu tej skutecznie budowanej beznadziei bohaterów postać Figury staje się irytująca nie tylko dla swojej córki, ale i dla widza. W miarę młóconego wciąż narzekania, podkreślania biedy, z każdą kolejną sceną celowaną w wyżłabianie już dość zarysowanych postaci, wkrada się nuda, irytacja i przesada. Nawiązania do tej jednej ciekawej scenki rozsiane są po całym filmie w sposób wymuszony, bezsensowny i pojawiają się zbyt często, wręcz nachalnie.

Choć mężczyźni pokazani tu przejawiają teoretycznie całe spektrum możliwości, to ostatecznie przeważa jednak wizerunek mężczyzny jako brutalnego gwałciciela. A Ci brutalni gwałciciele wszyscy się wzajemnie rozumieją i wspierają bez słów. Postać Władysława okazała się w miarę wiarygodną – z jednej strony wiemy, że zdradzał żonę, że ma już swoje dzieci, ale i ma wiele szlachetnych cech. Jego poczynania są na swój sposób usprawiedliwione, przecież zdradza żonę ze swoją starą wieloletnią i niespełnioną miłością. Nie wybiela go to całkowicie, ale nie jest on tak jednoznacznie zły, jak większość tutejszych mężczyzn. Jest jeszcze Matuszek, ale ten jest tutaj dosłownie kryształowy. Nie ma ani jednej złej rzeczy, jakiej by się dopuścił. Rysio z Klanu mógłby mu buty wiązać. Gra go doskonały, jak zwykle, Zbigniew Zamachowski, który z roli wychodzi obronną ręką. Jakiś posmak, zgaga jednak zostaje.

Mamy tu kilka ciekawych motywów, które zasługują na wyróżnienie. Jest oczywiście scena z żurkiem w sklepie, na której cały film bazuje. Mamy też zadane dość dziwne pytanie – czy gdy dwoje ludzi się pragnie, lecz ich miłość zrealizowana jest w formie przypominającej gwałt, to czy jest to gwałt? Może jednak nie do końca? Tajemnica nieznanego ojca również jest bardzo ciekawie budowana i jeszcze lepiej rozwiązana.

„Żurek” to film składający się z kilku naprawdę solidnych elementów, to film z ambicją i u progu czegoś naprawdę dobrego. Realizacja stoi na wysokim poziomie. Wszystko to jednak nie trzyma się zbyt dobrze ze sobą, spoiwo robi się zbyt rzadkie i nie współgra z poszczególnymi elementami. Film ma prawo się spodobać, ma prawo też znudzić i zirytować, a nieco przesadzone i patetyczne w swym tonie zakończenie jest tu tylko pestką na czubku rozmemłanego tortu.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz