20 sierpnia 2013
Iluzja (2013)
Iluzja
(2013) reż. Louis Leterrier
Stary:
No jestem w szoku.
Krzychu:
Że znowu tak niedokładnie i nie do końca adekwatnie przetłumaczono tytuł filmu? Daj spokój, tutaj nie miało to większego znaczenia.
Stary:
Nie, jestem w szoku, bo zobaczyłem raptem ze 3 reklamy, żadnego trailera i zaczął się film. Nawet naczosów nie zdążyłem zjeść. A co mają powiedzieć ludzie, którzy przyszli 20 minut po czasie licząc na ominięcie bloku reklamowego, a tam już dawno środek akcji?
Krzychu:
W dzisiejszej kinematrografii środek akcji masz już zazwyczaj od pierwszych sekund. A czasami nawet koniec akcji. Nie mów, że krótki czas reklam był dla Ciebie czymś złym.
Stary:
No skąd, płacę za bilet to nie mam ochoty dopłacać oglądaniem reklam. Mam jednak w zwyczaju doszukiwanie się drugiego dna. Ludzie przywykli do przychodzenia po czasie celem uniknięcia reklam – a to może być przeciwdziałanie. Może jakaś polityka długoterminowa. A może po prostu fakt, że to dzień świąteczny był.
Krzychu:
Jakie to właściwie święto? W czasach szkolnych w tym okresie i tak zawsze wakacje trwały w najlepsze, jakoś nie odczuwało się żadnego święta. Teraz dowiaduję się o dniu wolnym z jakiegoś internetowego kalendarza przy planowaniu urlopu.
Stary:
To święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, bezbożniku.
Krzychu:
A Ty skąd wiesz?
Stary:
W Internecie znalazłem. Nie podobało mi się też to, że zmuszono mnie do zrobienia czegoś, czego nie lubię u innych – chrupania naczosami w trakcie seansu.
Krzychu:
No dobra, a jak sam film?
Stary:
Pytasz, jakbyś ze mną nie oglądał.
Krzychu:
Oglądałem i jak dla mnie to całkiem niezłe kino typu heist i bez problemu przymyka się oko na dziury fabularne idąc z akcją do przodu. Aktorzy znani grają tu wciąż swoje słynne role dzięki czemu scenarzysta nie musiał się wyginać zanadto i kreować postaci, skupił się na akcji. Film wyszedł ogólnie na tym całkiem nieźle. A raczej wychodził.
Stary:
Niech zgadnę – wychodził do momentu, w którym „zobaczyłem zakończenie i finałowy twist”.
Krzychu:
Dobrze, że podkreśliłeś „finałowy”, bo na twistach w sumie fabuła się opiera. Tak, myślę że każdy będzie miał podobne odczucie. Żeby zwrot akcji zagrał, jak należy, potrzebne są jakieś nieco wyraźniejsze znaki na niebie i Ziemii. Widz powinien zakrzyknąć „O rany, faktycznie!” albo „Wow, jak mogłem być tak ślepy!” albo „Rany boskie, mocne!”, tymczasem tutaj zakrzyknie tylko „Naprawdę? No bez jaj!”. Nic dobrego, szczególnie w filmie o iluzjonistach, gdzie fabuła z założenia powinna działać na zasadzie podobnej do sztuczki magicznej.
Stary:
O – i tu masz rację. Sztuczka magiczna zadziwia, ale pozostawia po sobie intrygującą tajemnicę. W tym filmie po wyjściu z kina nie pozostaje nic. Przydałoby się zakończenie w stylu „Obietnicy” czy „Incepcji”.
Krzychu:
Tu już wkraczasz na niebezpieczne rejony. Pamiętaj, że seans filmowy to nie koncert życzeń – oceniajmy to, co dostaliśmy i nie piętnujmy filmu za coś, czym nie jest i być nie próbuje. Poza tym furtka do dalszego poprowadzenia historii zostaje. Nawiasem mówiąc, kontynuacja powinna się nazywać „...now you don’t”.
Stary:
No tak. Ciekawe jak by ten tytuł przetłumaczyli.
Krzychu:
Jak to jak? „Iluzja 2”. Nawet filmy ze sobą nie powiązane w polskim tłumaczeniu związuje się, by spędzić ludzi liczących na kontynuację lub spin-off do kin. To w rzeczywistej kontynuacji mieliby uniknąć oczywistych powiązań? „Szklana pułapka 5” i wszystko jasne, ludzie kupują bilety, biznes się kręci.
Stary:
Wielka szkoda, że tak dobrze skręcony film akcji, jakim jest „Iluzja”, kończy się w taki sposób. W tym miejscu wyobraź sobie moją ogromną tyradę o znaczeniu zakończenia w kontekście całego filmu, jakieś wspomnienie filmu „Ptasiek”, a ja idę zaparzyć herbatę.
Krzychu:
Zrób mi też. Dwie łyżki. A co do filmu, to trzeba się zgodzić, ogląda się z zapartym tchem, a scena pościgu jest nakręcona zjawiskowo. Troszkę zbyt agresywny montaż, ale przynajmniej bez nadmiaru niepotrzebnie trzęsących się kamer, doskonale wiadomo co się dzieje, jest ładnie, widowiskowo. Drażniło mnie nieco powtarzanie niektórych kwestii aspirujących do wielkiej mądrości – miało zagrać jak w „Prestiżu”, a nie tylko nie zagrało, ale stało się wręcz irytujące. Byćmoże wklejano tę mądrość zbyt natarczywie, jakoś bez wyczucia. Wiesz co? Polski tytuł jednak moim zdaniem lepiej pasuje do tego filmu.
Stary:
Cooo? Słabo słychać z kuchni!
Krzychu:
„Iluzja”. Widzimy dobrze zgraną akcję, znanych aktorów w swoich standardowych rolach. Nasza uwaga odwrócona jest od dziur fabularnych, elementów nie do końca logicznie uzasadnionych, wyolbrzymionych. Niestety nie mogła odwrócić mojej uwagi od zakończenia. 6/10. Dzięki za herbatę. Rany boskie, mocna!
Stary:
O – i masz okrzyk który chciałeś usłyszeć przy zakończeniu filmu.
Krzychu:
Miałeś posłodzić dwie łyżeczki, a nie wsypać dwie stołowe sypanej herbaty.
Stary:
I masz zwrot akcji, którego się nie spodziewałeś!
Krzychu:
Bleh! Ten też mi się nie podoba. Zaraz możesz mieć tutaj zwrot nie tylko akcji... Jak Ty możesz pić coś takiego? Oceny swojej nie dałeś.
Stary:
Moja jest na 10/10. Mniam. Co tak patrzysz?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz