29 kwietnia 2010

skarb

Jeden wiersz w dwóch wersjach. Każda ma swój, odmienny wydźwięk, ale ten sam punkt wyjścia. Tytuł posta po tytule pierwszej wersji. Wersja druga na razie bez tytułu.

Wersja pierwsza:
Brązowa tapeta przesiąknięta zapachem drewna
Ogień w kominku rozpala wygaszacz
Mak jest teraz wszędzie
Siada się już nie na trawie, a za trawę
I chaty czytamy przez cz

Pożółkłe oddechy spieniają powietrze
a ja z żyzną glebą za paznokciami
próbuję odkopać skarb
siedząc w kuwecie 
 Wersja druga:

Brązowa tapeta przesiąknięta zapachem drewna
Ogień w kominku rozpala wygaszacz
Mak jest teraz wszędzie
Chaty czytamy przez cz
Siada się już nie na trawie, a za trawę
Tylko słoma w butach wciąż równie świeża




Publikuj    

3 komentarze:

  1. Druga wg mnie lepsza, ale może byś coś pozytywniejszego napisał następnym razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu nic nie wrzucasz ostatnio?
    Czekam z niecierpliwością na coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. szturch szturch?

    OdpowiedzUsuń