10 stycznia 2012

Filmowy twitter cz. 5

Człowiek z księżyca (1991) - ocena 6/10
reżyseria: Robert Mulligan

Nie pomylcie tego filmu z „Człowiekiem z księżyca” autorstwa Milosa Formana, to nie ten sam film. Młodziutka Reese Witherspoon w sielankowym, pastelowym klimacie. Dramat, w którym nie ma jednoznacznie negatywnych (ani w 100% pozytywnych) postaci. To właśnie doskonale zbudowane charaktery i styki między nimi sprawiają, że film ogląda się z autentyczną przyjemnością i jestem w stanie w niego w pełni uwierzyć. Tempo, którego nabiera fabuła pod koniec tylko wzmacnia przekaz. Cóż jednak z tego, skoro po seansie nie zostaje nic w mojej głowie, co sprawiałoby to wrażenie obejrzenia jednoznacznie dobrego filmu. Nie mogę powiedzieć „o, to był naprawdę świetny film”, raczej coś na miły wieczór i bez głębszych emocji. A może po prostu nie jestem właściwym odbiorcą dla tego filmu, może gdybym był zakochaną gimnazjalistką...

Żądło (1973) - ocena 8/10
reżyseria: George Roy Hill

Odświeżyłem sobie niedawno ten klasyczny film pokazując go komuś, kto go jeszcze nie widział. I tak, mimo upływu lat okazuje się, że nie tylko sentyment mój, ale i świeże spojrzenie potwierdza jedno – to po prostu bardzo dobry film. Wprowadził praktycznie nowy podgatunek filmowy i jednocześnie stał się w tymże gatunku niedoścignionym wzorem. Ta opowieść nigdy się nie zakurzy, zawsze będzie bawiła z taką samą mocą. Jesteś zrażony/zrażona do „uznanych klasyków”? To przecież zawsze muszą być nudne melodramaty z ciężkostrawnym filozoficznym przekazem albo poetyckie i trudne w zrozumieniu eksperymenty, a ich wysoka ocena to fanaberia zapatrzonych we własne nosy „recenzentów”, prawda? Nieprawda. Ten film to lekka, łatwa i przyjemna komedia. I kto widział np. nowe filmy z serii „Ocean's Eleven”, a nie widział „Żądła” powinien czym prędzej nadrobić zaległości albo schować głowę w bagno i nakryć ściółką.

Zakładnik (2004) - ocena 7/10
reżyseria: Michael Mann

Były takie czasy, gdy Michael Mann robił naprawdę dobre kino akcji. Z ciekawymi postaciami i z napięciem powodującym, że nawet pogaduchy w taksówce trzymają widza na brzegu kanapy. Oglądałem ten film w krótkim czasie dwukrotnie. Raz sam, drugi raz pokazując go szerszej widowni polecając jako lepszą alternatywę dla oglądania po raz kolejny „Gladiatora” (dlaczego dałem „Gladiatorowi” aż 6/10? Nie pamiętam i jakoś specjalnie nie kusi mnie, by sobie przypominać). Towarzystwo wydawało się raczej znudzone i rozproszone. Zatem wydaje mi się, że w swojej ocenie będę raczej osamotniony. Nic to. „Zakładnik” nie tylko w treści, ale i w swej formie poszerza pewien „feeling”, który odczuwało się chyba tylko podczas oglądania pierwszej części „Szklanej pułapki”. Z tym, że tutaj wszystkie sceny akcji wyglądają realnie. Są kręcone w dość specyficzny sposób, nie są wymuskane i w pełni idealne, a przez to prawdziwsze. Ogromną rolę przy tworzeniu tych scen miał Tom Cruise, który w tym filmie po prostu błyszczy. To chyba jego najlepsza rola (a widziałem niejedną). Jeżeli macie ochotę na dobre, niegłupie kino akcji, zdecydowanie polecam. Dobrze zrobi na gorycz, którą wciąż czuję na oczach po obejrzeniu „Wrogów publicznych”.

Essential Killing (2010) - ocena 6/10
reżyseria: Jerzy Skolimowski

Z jednej strony film zdobył wiele nagród na całym świecie, a jego reżyserem jest autor jednego z lepszych filmów ostatnich lat, „Czterech nocy z Anną”, zatem oczekiwania powinienem mieć wysokie. Z drugiej jednak mańki wiedziałem o czym ma to być film i jaką formułę przyjmie, formułę raczej średnio porywającą, zatem nie mogłem spodziewać się cudów na kiju. Co dostałem? Przyzwoity film o przetrwaniu i o tym, co człowiek może zrobić tylko po to, by przetrwać. Przyzwoite kino, ogląda się z umiarkowanym zainteresowaniem. Na szczęście film nie jest też zbyt długi, gdyż ta formuła bardziej rozwleczona z pewnością zaczęłaby przynudzać. Nie spodziewajcie się niczego wielkiego, raczej lekko wybijającego się ponad przeciętność filmu, który można obejrzeć i zapomnieć.

Kolor purpury (1985) - ocena 6/10
reżyseria: Steven Spielberg

Spielberg, Whoopi Goldberg i przydługa historia o uciskanych murzynkach. Los bohaterek albo wzruszy albo zirytuje ich bezsilnością. Niby nic, ale czas przy tym filmie leci nie wiadomo jak i gdzie. Najlepszą postacią i najlepszą rolą z całego filmu jest, ku mojemu zaskoczeniu, rola Opry Winfrey. Bez wątpienia jeden ze słabszych filmów Spielberga. Może dlatego, że los biednych amerykańskich murzynek jest mało emocjonującym tematem w naszym kraju.

Leonard, część 6 (1987) - ocena 4/10
reżyseria: Paul Weiland

Z poprzedniego filmowego twittera mogliście się dowiedzieć, jak boję się tego filmu. Jeden z najgorzej ocenionych na imdb, zdobywca Złotej Maliny, z Billem Cosbym w roli głównej. Niech was nie zmyli tytuł, to jedyny film „z serii”, nie istnieje żadna inna „część”. Tytuł chyba z założenia miał mieć wydźwięk humorystyczny, jak np. „Naga broń 33 i 1/3”. Pozornie niezabawne, ale gdy widzę zaintrygowanie ludzi tą częścią tytułu, to uśmieszek pojawia się na moich ustach. Taki „practical joke” i to nawet wyjaśniony fabularnie. A jak sam film? Spodziewałem się totalnej szmiry, a dostałem umiarkowanie zabawną komedyjkę, która ze względu na niesamowite dawki absurdu i Billa Cosby'ego może się podobać. Poważnie. To, co w tym filmie woła o pomstę do nieba, to realizacja i „efekty specjalne”. Efekty są na poziomie kartonowych wycinanek i animacji tworzonej przez początkującego nastolatka. Jeżeli macie ochotę na odrobinę absurdu i kilka udanych żartów, to *gulp* polecam. Tylko 4/10 ze względu na tragiczną realizację. Aż 4/10 za scenę w kuchni, mordercze żaby i strusia wierzchowego. Aha, świetna rola ś.p. Glorii Foster znanej np. z roli Wyroczni w „Matrixie”.

Cinderella Story (2004) - ocena 5/10
reżyseria: Mark Rosman

Średnio już pamiętam ten film. Jakieś disneyowskie popłuczyny, historyjka o Kopciuszku zaadaptowana na dzisiejsze amerykańskie realia. Średniak godny uwagi jedynie ze względu na pomysł na adaptację albo dla spragnionych taniego romantyzmu w amerykańsko-disneyowsko poprawnym politycznie i moralnie romansidle którego fabułę i tak znacie na wylot zanim zasiądziecie do seansu. Bleh.

1 komentarz:

  1. Cinderella Story lubię.... i bym dała 8/10...
    Maianna

    OdpowiedzUsuń