30 stycznia 2012

Facebook

Na Facebooku zarejestrowałem się w czasach, gdy rejestrowało się tam tylko w celu rozmowy ze znajomym z zagranicy. Rejestrowałem się z ciekawości i za namową kogoś, kto znajomych zagranicą miał. Teraz rozrosło się to do niebotycznych rozmiarów, przerosło nawet nienaruszalną pozycję NK i Grona. I zaczął się śmietnik.

Osobiście wchodzę na Facebooka może raz dziennie. Gdy mi się mocno nudzi albo wpadnie mi coś ciekawego do głowy, to wchodzę drugi raz. Znajomi pewno zaraz powiedzą „Wiedzieliśmy Cię znacznie częściej!”. Tak, bo moje konto robi za multikonto do durnych gierek na Fb, w które gra moja dziewczyna (i dupa, i będę - przyp.edyt.). Osobiście wkurzają mnie coraz bardziej powiadomienia, że dostałem prezenty w grach, w które nie gram. Póki co jeszcze jest to do przeżycia.
Na fb wszedłem wczoraj około godziny 20:00. Następnie zajrzałem dziś około 10:30. Zawsze przeglądam i czytam wszystkie wpisy, które zobaczę na wallu (co nie znaczy to samo co „klikam we wszystko”). I co ja widzę, co ja pacze? Ile można napisać przez te parę godzin? Okazuje się, że bardzo dużo. Kilka godzin nieobecności na Facebooku oznacza przegapienie kluczowych informacji udostępnianych przez znajomych, a jest ich zazwyczaj MASA. Tymi jakże istotnymi informacjami, które po prostu wszyscy muszą wiedzieć są m.in.:

Co ja słucham? Masa linków do youtube i do teledysków. Nie mam nic do słuchania muzyki z youtube, choć jakość jest tam tragiczna, ale po co udostępniać taką masę utworów, których akurat słuchacie? Nie rozumiem wciąż wielu społecznych zachowań, możemy uznać, że jestem aspołeczny. Rozumiem chęć polecenia innym czegoś fajnego, sam nieraz mam ochotę zakrzyknąć „Obejrzyjcie grecki film 'Kieł', REWELACJA!”, ale wiem doskonale, że skutek będzie żaden, a może nawet osiągnę odwrotność. Narzucanie się z utworami, filmami i tekstami jakoś mi nie leży. Ostatnio dostałem podpowiedź – wysyłaj linka do każdego nowego wpisu na swoim blogu znajomym na pw, bo na wallu to nikt nie zauważy. Z jednej strony patrząc – musiałbym to robić wbrew sobie, przymuszać się. Z drugiej – jak inni mają zauważyć taki link wśród masy linków do youtube itp.?

Co ja robie? Są osoby, po wpisach których można wywnioskować, że żyją głównie na Facebooku lub żyją Facebookiem. Jaki inny powód można mieć pisząc wpis „Dobranoc.”? Albo „Idę do kuchni zrobić sobie kawę”, w domyśle „zaraz wracam”. Nosi to znamiona pierwszej fascynacji Internetem, dbania o zmieniane kilka razy dziennie statusy na gadu-gadu itp. Podejrzewam jednak, że nie jest to pierwsza fascynacja możliwościami Internetu. Zatem co? O co chodzi? Dlaczego taki wpis miałby być dla mnie interesujący, co w nim mogę znaleźć również dla siebie i być może dla innych?

Co ja linkam? Linki do kwejków, po-landów i innych (BTW gdzie zniknęło zainteresowanie bashem?), wszystko przeglądam. W większości przypadków są to ciekawe linki i wykonują za mnie robotę, której nie chciałoby mi się normalnie wykonywać. A mianowicie wykopują z wykopanych, wyróżniają ze śmietniska. Czasami mam chwilę przerwy w pracy, przejrzę jakąś stronę typu „ciekawe obrazki, komentarze, demoty”, czasem coś ciekawego się trafi. Wtedy facebookowe linki do treści, które już znam zaczynają mnie irytować. Głównie liczbą – jest tego masa.

Co ja spamie? Linki do gier to norma. Oczywiste jest, że są irytujące. Gorsze od wszystkiego są jednak aplikacje typu „Ciekawe zdjęcia” - gdy raz się zgodzisz na wykorzystywanie swojego konta, potem ciężko to odkręcić. A aplikacja sama rozpowszechnia swoje treści na Twoim Facebooku i nie potrzebuje do tego Twojej obecności. Sam nie akceptuję żadnych tego typu gówien na swoim facebooku, ale nie gwarantuję czy ja-jako-multikonto z automatu czymś nie spamuję. Za to w pełni świadomie połączyłem swoje konto PlayStation Network z Facebookiem. Mniejsza o spam trofikami (za który dostałem opierdziel od … matki mojej dziewczyny), ale daje to fajną możliwość np. w Uncharted 3 udostępniania krótkich filmików z gry. Od dawna obiecuję sobie, że gdy tylko pojawią się takie wpisy na moim Fb, to wkrótce poprę je recenzją danej gry na blogu. Zawsze się z tego wycofuję, zazwyczaj mam wrażenie, że grę poznałem w niedostatecznym stopniu, by brać się za recenzowanie. Gran Turismo 5, o którym w swoim czasie pisałem i które oceniałem, teraz po licznych aktualizacjach wygląda ZUPEŁNIE inaczej, to niemal inna gra. I co teraz z tym fantem zrobić, recenzować drugi raz?
W temacie spamu jeszcze jedna uwaga – mocno zdziwiłem się, gdy wczytałem się w spam wysyłany przez dwójkę znajomych oraz stronę grupy komiksowej. Na pierwszy rzut oka myślałem, że to oferta typu „składanie długopisów” albo przynajmniej oglądanie reklam za kasę. Niezbyt chlubne, ale co kto lubi. Prywatnie spamować rozumiem, ale ze strony webkomiksu? Gdy się wczytałem okazało się, że jest jeszcze gorzej - to link do najzwyklejszej piramidki finansowej. Webkomiks reklamuje piramidkę finansową...

Dlaczego jeszcze zaglądam na facebooka?
Bo wiem, że jak wyładuje mi się komórka albo mojej dziewczynie, to najprędzej tam znajdę znajomych, aby im coś przekazać (tam lub na gmailu, ktoś jeszcze korzysta z GG?).
Bo lubię poczytać różne dziwne przemyślenia (niektórzy mają ciekawe), zobaczyć zdjęcia (zdarzają się dobre) i pokomentować czasem z przymrużeniem oka. Bawi mnie ostatnio nawet like'owanie dziwnych wpisów, jak np. „polubiłem” komentarz obcej mi osoby, która pod spamowym wpisem z gry Sims Social na wallu mojej dziewczyny wpisała „Kliknięte” (zapewne korzystała z automatu). Wkrótce planuję zacząć je komentować.
Dzięki Facebookowi widzę też, co niedługo zamieści lub czym tam się dzieli np. Angry Joe, Nostalgia Critic czy Obsidian z Commissionedcomic.

Facebook ma też swoje ogromne zalety, ale trzeba mieć sporo samozaparcia, aby móc go we właściwy sposób wykorzystać. Znajomej udało się zaprosić uwielbianą artystkę do siebie, zorganizować jej (nie bez pomocy przyjaciół) dwa koncerty i przenocować we własnym domu. I nie jest to artystka niszowa, a grająca wśród najlepszych, wydająca własne płyty z naprawdę rewelacyjną muzyką. W życiu nie pomyślałbym, że coś takiego jest możliwe. A jednak.
Może dzięki Fb uda nam się jeszcze coś większego w ramach prostestów antyrządowych, drugi Egipt?

Z mojego prywatnego punktu widzenia facebook nie stanowi wielkiej wartości. Globalnie ma spory potencjał, czasami potrafi dokonać cudu. Odkąd za Fb wzięły się agencje reklamowe i domy mediowe, a ludzie zaczęli wykorzystywać Fb jako prywatny dziennik wydarzeń domowych, Facebook przestał być ciekawy. To już nie jest przestrzeń dla ludzi, którzy mają coś do powiedzenia ani tym bardziej dla ludzi, którzy mają ochotę poczytać, posłuchać, obejrzeć coś interesującego.

Ocena końcowa: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz