21 listopada 2011

Wielbłąd, odcinek 1

Każdy popełnia błędy. Od tego powinienem zacząć i tak właśnie robię. Jednak na pewnym szczeblu upublicznienia naszej pracy warto czasem sprawdzić dwukrotnie, spojrzeć drugi raz albo przynajmniej wrzucić w pierwszy lepszy edytor tekstu z poprawianiem pisowni (jest ich od groma, a Open Office podkreśla nawet te podejrzane składniowe).

Błędy na wyższym szczeblu będziemy tu nazywać posiłkując się czerstwym żartem - wielbłądami. Trafiałem na nie wielokrotnie, ale nigdy nie dokumentowałem ich ani nie spisywałem ani tym bardziej nie upubliczniałem swojej wiedzy na ich temat. A przyszło mi do głowy, że sam chętnie bym o czymś takim poczytał.
Koło nosa przeszły mi wielbłądy takie, jak wytłuszczony napis "chmóra" w podpisie pod jakimś newsem w Superstacji, wiele wielbłądów książkowych, growych i nie tylko. Trudno, od teraz co ciekawsze postaram się dokumentować i zamieszczać.

Na pierwszy ogień idą przypadkowo wybrane filmy - wydania Blu-ray. Autorzy tekstów umieszczanych na okładkach mają wyraźny problem z odmianą niektórych wyrazów.
Oto fragment tylnej okładki pudełka z filmem "Nie zadzieraj z fryzjerem":
"(...)oglądając ostrą jak brzytwa i wypełnioną akcją po brzegi komedią."
Tylko literówka czy problem z odmianą wyrazów? A może to ja tu czegoś nie rozumieją ;)?

Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku wydania filmu "Rocky 3". Niestety, Panowie i Panie, edytory tekstu nie wychwytują wszystkiego i naprawdę warto czasami przeczytać drugi raz to, co się napisało.

Tutaj na moment się zatrzymałem nie rozumiejąc co autor miał na myśli. Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej chochliki zjadły literę "z" i powinno być "z wybuchową wręcz pasją". Miałoby to sens.

Piardowe te błędy, prawda? Sleszu się czepia. Owszem, czepia się. Powiem wam teraz dlaczego w ogóle zacząłem czytać opisy filmów, które doskonale znam. Bo trafiłem przypadkiem na tego pięknego rodzynka, jakim jest wydanie Blu-ray filmu "Final Fantasy: The Spirits Within". Zacznijmy od lżejszego kalibru - błąd, który można uznać za literówkę. Mamy tu "garstką" zamiast "garstkę".

A teraz grubszy kaliber. Bezczelny, wytłuszczonym drukiem podkreślony błąd ortograficzny. Długo stałem oniemiały i zastanawiałem się czy to może ja jestem w błędzie, może źle myślę, może to jakaś Barbórka...
Chyba nie. Zresztą, zobaczcie sami:

P.S. Należy się coś na deser. Błąd czy efekt zamierzony? Nie wiem. Fotka ekranu TV, włączona gra to Uncharted 3: Oszustwo Drake'a.



2 komentarze:

  1. Ha, nie tylko ja latam po sklepach z aparatem? xD
    No ale niestety - takich byków jest mnóstwo, sama mam cały folder z przykładami, część zresztą też gdzieś na blogu od czasu do czasu wrzucałam. ;/
    Kurde: wydawałoby się, że notka z tyłu opakowania jakiegoś filmu to przecież raptem pięć zdań na krzyż, serio można to przeczytać dość uważnie nawet kilka razy i wyeliminować błędy. Ale nieeee. A mnie to wkurza: bo nie po to płacę za oryginalną płytę, żeby kupować bubla. ;/

    ...a ten "Montarzysta"... może ktoś skojarzył z "monterem"? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.filmweb.pl/film/Nie+zadzieraj+z+fryzjerem-2008-457545/descs

    http://www.imperial-cinepix.com.pl/products/2529-BLU-RAY--NIE-ZADZIERAJ-Z-FRYZJEREM

    Literówka przed drukiem nikt nie sprawdził, brak błędu w tym samym tekście na obu stronach

    OdpowiedzUsuń