2 listopada 2011

Dajcie żyć

Gram sobie w jakąś starszą gierkę RPG. Daleko od sejwa, daleko do następnego - standard w przypadku co trudniejszych starszych już gier na PlayStation. Siada prąd. W takich momentach doceniam klasyczne Dungeons&Dragons. Świeczka wprowadza specyficzny klimat - wciągam się w książkę. Mocno pochłonięty klimatem nie zważam na to, że przy tak słabym świetle psuje się wzrok. Wraca prąd - światło się zapala, czar pryska. Chwilę później postanawiam odpalić szybką partyjkę w Gran Turismo 5. Aktualizacja ponad 1 GB. Proszę czekać, proszę nie wyłączać ani nie odłączać... bzium. Prąd się rozmyślił.

Sobota - zdążyłem na ostatni tramwaj do domu, nie muszę czekać na nocne. I nawet miejsce siedzące jest. Tramwaj zatrzymuje się w połowie drogi - awaria. Brak napięcia. W takich momentach przydają się dobre buty albo anielska cierpliwość. Poszedłem na przystanek autobusowy - trudno, pojadę nocnym. Na pięć minut przed planowanym przyjazdem nocnego przyjeżdża autobus "Za tramwaj".

W weekend miasto postanowiło wykonać jakąś renowację torów między Przeróbką a Stogami w Gdańsku. Puścili linię autobusową zastępczą, całość była wcześniej obwieszczona na stronie Internetowej, akcja przeprowadzona sprawnie. Wracam do domu, wysiadam z tramwaju. Jakiś starszy Pan, lat około 70, rozgaduje się do samego siebie i do innych. Pyta mnie o coś, próbuję go zrozumieć, w ciemno odpowiadam, że za chwilę przyjedzie autobus i będzie można pojechać dalej na Stogi. Okazuje się, że on to właściwie jechał na Stogi, ale teraz to woli już w przeciwnym kierunku i gdzie jest przystanek. Moja teoria okazuje się prawdziwa. Ilekroć jadę komunikacją miejską zastanawiam się gdzie Ci wszyscy starsi ludzie tyle jeżdżą. Mam taką teorię, że może jeżdżą dla towarzystwa i dla zabawy. Zamiast spaceru. Od pewnego wieku ma się darmowe przejazdy, miejsca zawsze ktoś ustąpi, ciepło jest, wygodnie, dużo ludzi i nie tylko w niedzielę. Ci sprytniejsi biorą ze sobą kulę, żeby miejsce siedzące było na 100%. Do niedawna myślałem, że to tylko moja zabawna teoria, którą traktowałem jako taki mój mały dowcip i śmiałem się z niego czasem w duchu nie dzieląc się nim z nikim. Teraz zaczynam w niego wierzyć. Bo niby w jakim celu miałby jechać w jednym kierunku taki kawał drogi, żeby potem zrezygnować i chcieć jednak jechać dokładnie w przeciwnym kierunku i to tylko dlatego, że dalej tramwaj już nie jedzie?
Skoro to okazuje się prawdą, to może i w fabrykach puzzli faktycznie mają zatrudnioną osobę do wyjmowania jednego kawałka z każdego pudełka, a projektanci mają płaconą prowizję od wielkości zaimplementowanego nieba.

W tygodniu sypiam zazwyczaj około 4-5 godzin dziennie, głównie z konieczności. Odsypiam w autobusach i tramwajach, bo dziennie spędzam w nich około 3 godziny. Rozumiem, że kogoś nie stać na dobre słuchawki i ma jedynie takie wkładane do uszu (szajs okrutny, to się w ogóle ucha nie trzyma i jest potwornie niewygodne, że o jakości dźwięku nie wspomnę). Ale nie musi wtedy ustawiać muzyki tak głośno. Te słuchawki nie mają żadnego wytłumienia, wyciszenia. Ok, w tramwaju jest głośno, a trash metalu nie wypada słuchać cichutko, bo jeszcze nie daj Boże "zrozumiem słowa piosenki i przestanę lubić ten zespół". Przełknę, bo sam lubię głośniej posłuchać tego czy owego (Florence and the Machine!). Nie przełknę wieśniaków, którzy nie tylko nie mogą się powstrzymać przed puszczaniem na całą parę muzyki z komórki, ale i nie mogą się powstrzymać przed śpiewaniem jej i tańczeniem wymachując rękami na wszystkie strony. Nie komentuję samej muzyki (zazwyczaj jakieś imprezowe techno albo jakieś drumy), ale każda muzyka puszczana ze słabego głośniczka w komórce na całą parę nie gra, ale po prostu niezrozumiale furczy. A śpiewających techno i tańczących w autobusie Panów pozdrawiam. Może kiedyś przywyknę, bo przy zapalonych kibicach robiących podobne rzeczy lepiej mi idzie zasypianie.

3 komentarze:

  1. Jo, co jeszcze? Może mi jeszcze powiesz, że Metallica nigdy nie wydała albumu "Garbage Inc."? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam lekką nutkę frustracji. ;)

    No tak - buraki z muzyką bez słuchawek działają na nerwy, ja to rozumiem. ;/ Jeszcze kij z tym, żeby po prostu w trakcie jazdy tramwajem leciała sobie jakaś muzyczka - ja nie mam nic przeciwko, jestem muzykolubne zwierzę. Ale to nie jest muzyka! To jest komórkowe popiardywanie przecież! Ehh... Jaki kraj, takie boomboxy... :(

    OdpowiedzUsuń